Turniej karate w Duczkach.
Turniej karate w Duczkach.
Grim Sfirkow Grim Sfirkow
532
BLOG

Kościół, szachy i karate

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

W tytule wymieniłem trzy miejsca, w których mój syn spotyka swoich szkolnych i przedszkolnych  kolegów, a ja ich rodziców. Oczywiście są także inne zajęcia dla dzieci, ale te trzy są jakby najbardziej społeczne.
Kościół nie wymaga chyba komentarza, prócz wartości religijnych i moralnych wiąże się z nimi obrazek dziadów gadających pod kościołem. Tym dziadem powoli i ja zostaję, często - gęsto jest to jedyne miejsce, w którym spotykam znajomych, na których kiedy indziej brak czasu. Szachy to najpowszechniej uprawiana gra planszowa - od przedszkola organizowane są zajęcia, a w szkole, do której właśnie ruszył mój syn, odbywa się corocznie turniej. Zresztą jest to sport od dawna obecny w europejskiej kulturze i zakorzeniony na dobre.

Najciekawsze w tym jest miejsce karate. Jak to się stało, że sport z dalekiej Japoni tak głęboko zakotwiczył się w kraju nad Wisłą, że jest w zasadzie powszechnym sportem? Sportem, dodajmy, dla ludzi zupełnie normalnych i przeciętnych. Przed zajęciami i po, zanim dzieciaki się przebiorą, spotykam się z rodzicami i dziadkami. Przychodzi tam np. taka babcia, która już któregoś wnuka prowadza na zajęcia i zna wszystkie stopnie jakie przechodzą i rzuca fachowymi terminami z dziedziny ciosów i kopnięć. W ogóle panuje wtedy atmosfera kontaktowa - dzieci są jak papierosy, stanowią uniwersalny temat do rozmów. A nie na każdych zajęciach jest to oczywiste. Np. córka chodziła jakiś czas na zajęcia z baletu. Moja żona usiłowała nawiązać rozmowę z innymi paniami przyprowadzającymi tam córki i wszystkie jej wysiłki spełzły na niczym – parę słów i koniec. Chyba elitarna atmosfera baletu nie sprzyjała nawiązywaniu kontaktów, co innego demokratyczne zebranie na karate.

W tę niedzielę byłem z synem w Duczkach. Mój nauczyciel chemii - postrach okolicy i wielu roczników uczniów, "Marian", znany z wielu nietuzinkowych powiedzeń, rzekł na lekcji o tej miejscowości, że to "metropolia - metra nie ma, ale są polia". Więc byliśmy w Duczkach - metropolii, gdzie jest całkiem spora szkoła i sala gimnastyczna. Na tejże sali zebrała się z setka dzieciaków - jak na taka metropolię całkiem dużo i był turniej. Przyznam, że nigdy nie interesowałem się karate jako sportem (a tylko rekreacyjnie lub jako samoobronę), póki w kumite nie wystartował mój syn. Tym razem wprawdzie przegrał obie walki, ale spłynęło to po nim bez śladu i dziś jakby nigdy nic ruszył na trening.
Ciekawe co spowodowało, że karate – i inne wschodnie sporty walki – zakorzeniły się w Polsce tak silnie. W Wołominie to prócz karate także viet vo dao i jujitsu (pozdrowienia dla sensei Renaty). Wiadomo, że sporty walki rozpowszechniły się na zachodzie a potem u nas wraz z ekspansją popkultury rodem z Hong-Kongu i oczywiście wraz z medialnym sukcesem Bruce'a Lee, który dla pokolenia dzisiejszych rodziców (tzn – głównie ojców) był w dzieciństwie niekwestionowanym idolem. Ale przecież takich różnych idoli było mnóstwo, jednak nie wpłynęło to na rozpowszechnienie innych dyscyplin i na to, by w takich Duczkach odbywały się turnieje.
Wydaje mi się, że to wynik pewnego podobieństwa kultur Polski i Japonii, w których mimo że gros obywateli ma pochodzenie chłopskie, to jednak kultura narodu ma charakter rycerski – u nas szlachecki, u nich samurajski. Przypuszczam, że to dlatego sporty walki wraz z towarzyszącymi im rytuałami znajdują w Polsce tak podatny grunt i to bynajmniej nie u jakichś ludzi szukających innej tożsamości niż polska, ale właśnie w takich „metropoliach”, gdzie nie ma metra, a tylko kościół i remiza.

Ogólnie naszła mnie refleksja, że nie jest z nami jeszcze tak źle. Zestawienie kościół – szachy - karate, to przecież wiara, rozum i siła. Jak to pomieszać razem, to kto wie co z tego wyniknie. Jak patrzę na swoje dzieci i ich rówieśników, to widzę, że będzie z nich pociecha, są naprawdę fajni. Byle nie zepsuć.

Zobacz galerię zdjęć:

Egzamin sprawnościowy w Radzyminie.
Egzamin sprawnościowy w Radzyminie. Dzieciaki leżą, sensej się przechadza. Publiczność ;-)

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo