Grim Sfirkow Grim Sfirkow
619
BLOG

Czy korwinista może być demokratą?

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 41

Ostatnio przeczytałem w komentarzu na lokalnym forum facebookowym, że to co robię jest bardzo demokratyczne. Zwolennik Korwina demokratą? Ha – obrazić się, czy się nie obrazić ;-)

Cóż takiego zrobiłem? Napisałem na forum serię postów o tym, co bym chciał, aby zrobiono w moim mieście i dyskutowałem ze wszystkimi, którzy się zechcieli wypowiedzieć. Jeśli to jest demokracja, to ja jestem za oczywiście. Mam jednak wrażenie, że ludzie określający się demokratami widzą to inaczej. Była też kiedyś Narodowa Demokracja i to jest tradycja, która wzbudza we mnie duży szacunek. Była też demokracja szlachecka, którą uważam za najważniejsze odniesienie w polskiej tradycji politycznej. No to jak jest z tą demokracją – jest OK, czy nie jest OK? Trzeba to uporządkować.Demokracją nazywa się dwa zasadniczo różne systemy, które mogą współgrać, ale wcale nie muszą. Demokracja, która mi odpowiada, która jest zgodna z tradycją zarówno demokracji szlacheckiej jak i Narodowej Demokracji to system uczestnictwa. System, w którym istnieje naród polityczny uczestniczący w wyborze władz, kontrolujący władzę i mający dostęp do informacji.

„Demokraci”, ci współcześni, chętnie deprecjonują demokratyczność zarówno demokracji szlacheckiej, jak i Endecji. Na jakiej podstawie? Takiej, że w demokracji szlacheckiej uczestniczyła tylko niewielka część mieszkańców państwa, a ND-ecja miała negatywny, „niedemokratyczny” stosunek do mniejszości narodowych, szczególnie do „narodowości handlowej”.

Widzimy więc, że demokratyczność systemu nie oceniają na podstawie tego, czy działał w nim mechanizm demokratyczny, ale na podstawie spełniania pewnych założeń ideologicznych. I to jest drugie znaczenie demokracji. Demokracja to taki system, w którym spełnione są postulaty, których korzenie tkwią w Wielkiej Rzezi Francuskiej (zwanej przez nich rewolucją). Ich postulaty się zmieniają w zależności od aktualnej mody intelektualnej – obecnie „demokratyczne” jest np. popieranie „małżeństw” homoseksualnych. Ostatnio 15 „uczonych” - niektórzy całkiem wydaje się mądrzy ludzie – protestowali przeciw „klerykalizacji” Polski. Założę się, że uważają się za demokratów wzorcowych. Jak godzą tę demokrację z postulatem, aby tłumić religię w kraju, gdzie 90% ludzie jest ochrzczonych a ok 30% chodzi regularnie do kościoła, a święta kościelne świętują właściwie wszyscy? Jeśli demokracja to przede wszystkim rządy określonego światopoglądu, to ich postawa staje się zrozumiała. W ten sposób zrozumiała staje się idea zarówno "demokracji ludowej" jak i "centralizmu demokratycznego", a nawet dyktatury jako najwyższej formy demokracji. Jeśli dyktator prezentuje poglądy demokratyczne, przeciw demosowi, który ma poglądy wsteczne i reakcyjne, to dyktator jest demokratą!

Podsumowując: popieram demokrację rozumianą jako uczestnictwo w życiu politycznym, jako możliwość kształtowania przestrzeni publicznej wokół siebie, jako silny samorząd lokalny (wpływ tzw zwykłych ludzi na rząd centralny jest kwestią do dyskusji). Nie popieram demokracji jako odmiany ideologii lewicowej, jako tyranii tłumu nad jednostką, ani (tym bardziej) jako tyranii garstki nad ogółem, jako władzy urzędnika nad prostym człowiekiem uzasadnianej powtarzanym cyklicznie plebiscytem na aktualnie dojącą nas sitwę. Jeżeli demokracja ma być rozumiana jako bezalternatywne przyjmowanie wszystkich głupot wymyślonych w Zachodniej Europie, to się oczywiście z takiej demokracji wypisuję.

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka