„Czarne protesty” od początku wprawiły mnie w stan zdumienia. Najpierw – że tyle osób dało się zrobić z balona informacjami o niestworzonych rzeczach, jakie ma uczynić kobietom projekt obywatelski Ordo Iuris. Zdumienie tym większe, że projekt był dostępny publicznie i każdy mógł zweryfikować informacje. Co ja się nie naczytałem – że kobiety będą zmuszane do rodzenia martwych płodów, że ciąża pozamaciczna będzie kończyć się śmiercią, że projekt zakazuje badań prenatalnych itd. Prowadziłem kilka dyskusji, w których pokazywałem konkretne cytaty i prosiłem o podanie kontrcytatów potwierdzających apokaliptyczne wizje. Koniec końców wychodziło na moje, ale dochodziło do zabawnych sytuacji, że ludzie mi cytowali jeden punkt i twierdzili, że właśnie „cośtam cośtam”, podczas gdy kolejny punkt właśnie ty „cośtam cośtam” się zajmował. Ale tego punktu już nie doczytali. Zwracam uwagę, że rozmawiamy o ludziach aspirujących do elity społeczeństwa, wykształconych itd. Ślepe przekonanie o tym, że druga strona sporu to jacyś bezduszni fanatycy „nienawidzący kobiet” powoduje problemy nie tylko z logicznym myśleniem, ale utrudnia także czytanie ze zrozumieniem.
Drugie zdumienie: same feministki i ich postulaty. Osoby, które twierdzą że myślą, że nie są tylko macicami. Jednocześnie udają, że nie wiedzą, że by zajść w ciążę należy dokonać wcześniej częstych i intensywnych czynności, których 99.9% zachodzi za zgodą obu stron. A w przypadku feministek zapewne w 100%, bo przecież kto jak kto, ale one się samczym chuciom nie poddadzą. I one właśnie domagają się tego, by rezultat tych dobrowolnych czynności, jakim jest ludzkie życie, zostało na ich żądanie anihilowane. A argumentacja za tym jest jeszcze lepsza: że „płód”, „zarodek”, „zygota” to nie człowiek i że jest to „dowiedzione naukowo”. Taki dowód naukowy oznaczał by, że człowiek z tą zygotą, płodem, z tym „niczym” nie ma nic wspólnego, a dzieci przynosi bocian. Zwracam uwagę, że cały czas mamy do czynienia z osobami aspirującymi do bycia „ęteligentnymi”, „myślącymi”, często – gęsto z wyższym wykształceniem.
Ale to w sumie pikuś, obcowanie z feministkami powinno nas przyzwyczaić do tego. To co spowodowało, że szeroko otworzyłem gębę ze zdziwienia, to forma protestów, która nie ma racjonalnego wytłumaczenia w świetle tego jak powinna wyglądać skuteczna komunikacja społeczna. „Czarny strajk”, „czarny protest”... Byłem kiedyś na spotkaniu z fachowcem od PR politycznego, i on twierdził, że przegrana w wyborach prezydenckich Donalda Tuska była spowodowana jego bilbordem wyborczym, w którym obcięto mu część głowy, co mogło zniechęcić do niego część wyborców, na zasadzie estetycznej i że się zaprezentował na zasadzie skojarzeń dosłownie jako półgłówek. Duperel, prawda? To teraz z czym się kojarzy czerń jako kolor? Czarna wołga, czarny Piotruś, zakład pogrzebowy Hades... Nie są to skojarzenia w żaden sposób pozytywne. Nie jest mi znana żadna partia polityczna, która by prezentowała się kolorem czarnym – pewnie nie bez powodu. Czyli strzał w stopę na dzień dobry. Ale to przecież nie koniec. Do tego jeszcze doszły te wszystkie żeńskie przyrodzenia, odmieniane na banerach i transparentach przez przypadki i wulgaryzmy, te faki, cała ta agresywna komunikacja, to „chrzczenie kota”, ta „ocipiona” Matka Boska. Już pomijając nawet te wszystkie kłamstwa o tym, co powiedział a czego nie powiedział Jarosław Kaczyński, to co trzeba mieć w głowie, żeby sądzić, że taki komunikat chwyci? A przecież ci ludzie sądzili, że już obalili Kaczyńskiego! Znajomy, który się zaangażował w te protesty już snuł rozważania na fejsiku, kiedy będą przedterminowe wybory.
Feministki nie są przesadnie lotne jeśli chodzi o rozumienie świata, tego jak on działa, szczególnie jak działa polityka (kto nie wierzy, odsyłam np. do ostatnich wypowiedzi Manueli Gretkowskiej, Ewy Wanat i ogólnie tamtej strony). Ale Razeni (tj ludzie z Partii Razem) – to wydawać by się mogło – urodzeni politycy? Oni powinni takie rzeczy wiedzieć. Tymczasem wpuścili się w ten kanał na całego. Oj, jak w wyborach uzyskają więcej niż 3 %, to będę zdumiony.
No i do tego jeszcze dobiła p. Natalia Przybysz. Długo można by pisać jakim strzałem w stopę był wywiad tej pani w Wysokich Obcasach. Wszystko to pokazuje kim są ludzie o poglądach lewicowych w Polsce. Po pierwsze – pewni swego. Oj, bardzo pewni. Pewni swojej wyższości, inteligencji, tego, że „im wolno” (np. wychodzić z wulgaryzmami na ulicę), bo mają moralną i praktyczną rację. Po drugie – za mądrzy to oni nie są. W polityce to nie koniecznie wada, ale połączenie p.1 z p. 2 powoduje, że mają mocno utrudnioną recepcję rzeczywistości. Po trzecie wreszcie, to że skuteczność polityczna ustępuje u nich chęci wykrzyczenia swojej racji, możliwie dosadnie i brutalnie, tak żeby tym, których nie lubią w pięty poszło. Stąd ten nieustanny komunikat z lewej strony a'la wczesna Chylińska: „Polacy, nienawidzę was! Wasza religia to zabobony, chodzicie w skarpetkach do sandałów, śmierdzicie kanapkami w samolotach, macie brzuchy piwne, wasze żony to głupie krowy, puszczacie się, jesteście fanatykami religijnymi, wasza religijność jest powierzchowna ” itp. Nie przyjdzie im nawet do głowy, że gdyby zmienili trochę styl na Ich Troje („Polacy, jesteście zajebiści, kochamy was, chodźcie z nami, razem zdobędziemy świat”), to nawet przy tych samych postulatach, mieli by szansę więcej ugrać.
Komentarze